Minął tydzień od kiedy mamy Tosię ze sobą. Przez ten czas nasze dziecko okazało się niesłychanie grzecznym szkrabem. Prawie wcale nie płacze, je tyle ile powinno, śpi długo i daje wyspać się rodzicom – zuch dziewczynka! :)
Pani położna po odwiedzinach i wykonaniu kilku testów podczas których Tosia była przez moment orangutanem (pociągnięcie za ręce do góry), samolotem, piechurem (położna „chodziła” nią :) powiedziała, że „nasz czarnuszek” jest zdrowa jak ryba i będzie miała co najmniej 180cm wzrostu :) Tosi zabawy się podobały i stroiła miny do położnej, a w minach jest ekspertką ;)
A to jest ulubiona poza Antosi do spania:
A tutaj Tata bawił się długim czasem naświetlania i statywem z baldachimu ;)
Ten wpis jest ukoronowaniem całego wydarzenia pod tytułem „Poród Tosi”! Dnia 22.11.2007 o godzinie 10:20 przyszła na świat nasza córeczka – Antonina Maciejewska. Poród trwał 10 godzin bez 10 minut (od 00:30 do 10:20). Mama Tosi spisała się znakomicie mimo, że nacierpiała się nieziemsko przez całą noc z powodu bóli krzyżowych. O sobie mimo, że też byłem zmęczony nie napiszę bo to jest nic w porównaniu co małżonka musiała przeżyć. Tosia (jak zostało to przewidziane ;P ) jest śliczną dziewczynką o czarnych włosach i wielkich czarnych oczach. Jest całkowicie zdrowa i została urodzona siłami natury. Oczywiście przeciąłem pępowinę i „asystowałem” przy porodzie :) Pediatra w skali Apgara na 10 punktów wystawił notę 14 – 10 dla małej i 4 dla Mamy ;). Skoro już wspominam o lekarzu to chciałbym także wyrazić podziękowanie i uznanie dla profesjonalizmu położnych, pielęgniarek i lekarzy, którzy brali udział w tym wydarzeniu w Klinice Świętej Rodziny w Poznaniu. Wiem, że moje dwie panie były cały czas w dobrych rękach.
Dziękuję bardzo wszystkim, którzy przysłali gratulacje i życzenia dla nas. Mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem wysyłając fotki, jeśli tak to nic straconego i poniżej możecie obejrzeć jeszcze więcej zdjęć :)
1. Tata po porodzie dzwoni z informacją, że wszytko jest OK.
2. Nareszcie mogę Cię zobaczyć!
3. Rodzina w komplecie!
4. Wszystko jest takie inne…
5. „Pracz” – w żargonie położnych ręce po 9 miesiącach w wodzie ;)
6. I do kogo jestem podobna?
7. Pierwsze minuty na tym świecie a ile już mam włosków :)
8. Najlepiej u Mamy! Mimo, że ciągle wszyscy dzwonią i piszą ;)
9. Mama tylko dla mnie!
10. Pierwszy dzień w domu cz. 1! Umiem jeść także z butelki!
11. Pierwszy dzień w domu cz. 2! Umiem spać!
Na koniec muszę przyznać, że ten post wyszedł mi bardzo kronikarsko. Nie umiem jednak opisać prawdziwie emocji jakie towarzyszyły mi przez te kilka dni, więc zostawię je dla siebie, a Wy musicie wiedzieć, że jestem niesamowicie dumnym tatą i mężem od 22 listopada :)