Family / Rodzina

    Pełna Mobilizacja!

    Jak już pisałem w poprzednim wpisie – pełna gotowość do narodzin Antoniny! Codziennie pełen bak, żadnego piwa wieczorem, spakowana torba z rzeczami, naładowana komórka, kogut na dach auta w pogotowiu ;) Oczywiście jak już wrócimy ze szpitala to o żadnym improwizowaniu nie może być mowy dlatego w weekend przygotowałem już kołyskę (Missi sprawdzała czy wszystkie tasiemki są poprawnie zawiązane ;) oraz zainstalowaliśmy ostatnie zakupy czyli pościel + baldachim. Cały zastęp butelek, buteleczek, smoczków, podgrzewaczy i kosmetyków także w pogotowiu. Czekamy tylko na decyzję Tośki – WYCHODZĘ! :D

    KołyskaKosmetyki Antosi



    Family / Rodzina

    Niedzielny Spacer

    Korzystając z niedzielnych imienin cioci Jadwigi wybraliśmy się z małżonką i szwagierką na spacer po stadninie koni w Iwnie. Jeśli ktoś oglądał film Karino z 1974 roku, to stadnina jest tam w pełnej okazałości.

    StadninaStadninaStadnina



    Ogólne

    Złodziejom treści stanowcze NIE! cz.2

    W odpowiedzi na naszego maila do złodziei contentu, dostaliśmy odpowiedź:

    w przyszlym tygodniu opisy zostana zmienione, juz sie skontaktowalem z osoba, ktora wykonywala dla nas strone,

    Pisownia oryginalna zachowana. Jak widać złodzieje contentu zlecili zrobienie strony komuś i nawet nie dali mu wytycznych lub dali na zasadzie „napisz coś o profesjonaliźmie firmy itp”, dodatkowo sprawa usunięcia naszych treści właśnie przekroczyła tydzień! Oczywiście treści nie zniknęły. Pozostawię bez odpowiedzi pytanie jak ta firemka w ogóle działa skoro usunięcie ze swojej własnej badziewnej witryny zwykłego kawałka HTML’a trwa ponad tydzień! Niestety trzeba podjąć bardziej zdecydowane działania ponieważ ugodę i wykasowanie treści mają złodzieje contentu w dupie.



    Ogólne

    Mamy przejście pod torami!

    Nareszcie! Ślamazarny remont większej części torowiska w Swarzędzu dobiegł prawie końca, a na pewno przynajmniej dla nas osiągnął krok milowy ponieważ w końcu Panowie robotnicy oddali do użytku ostatni fragment tunelu podziemnego, którym bezkolizyjnie można przejść z jednej strony dworca (to my) na drugą (w stronę Piotra i Pawła, parku i rynku). Naprawdę jest to dobra wiadomość ponieważ kiedy tego przejścia nie było legalnie dostać się na drugą stronę można było tylko idąc jakieś 400 metrów do przejścia z rogatkami i tam odczekać swoje, zazwyczaj (z powodu dzierżawy niektórych torów przez Volkswagena cały czas stoją lawety puste lub załadowane samochodami) przepuszczając 3-4 tabory. Można także było mniej legalnie (pozdrawiamy SOK ;) przedzierać się przez puste lawety (to idzie dosyć sprawnie) lub zapełnione (no to już mniej i trzeba tylko w miejscach łączenia wagonów). Oczywiście zdarzało się czasem, że pociąg ruszał i trzeba było się ewakuować skokiem (Jeeronimo!), gorzej jeśli ewakuacja musiała być przeprowadzona z pełnymi siatkami zakupów :) Nie wspominam już o forsowaniu wagonów z wózkiem dla dziecka, ale historia zna takie przypadki, w każdym bądź razie Tosi zostaną oszczędzone takie atrakcje. I w tym miejscu w typowo polskim opisie czegoś powinna pojawić się nutka goryczy – „że znowu ktoś nie pomyślał” i z wózkiem to się źle schodzi po schodach bo nawet nie ma prowadnic po których wózek mógłby zjechać – ale się nie pojawi, ponieważ jak na europejskie standardy przystało eleganckie przejścia podziemne posiadają windę dla niepełnosprawnych i np. właśnie wózków. W dodatku poza Poznaniem głównym chyba tylko właśnie Swarzędzki dworzec posiada taki ficzer ;) Jak więc wygląda to nasze nowe przejście? Tak:
    Przejscie
    Jak widać nadal robi furorę wśród okolicznych mieszkańców ;)

    Ja wczoraj wieczorem idąc pierwszy raz nowym przejściem zrobiłem mini reportaż:

    Wchodzę:
    Przejście wejście

    Idę tunelem:
    Przejście tunel

    i wychodzę:
    Przejsćie wyjście

    Idzie się komfortowo i przede wszytkim jest czysto schludnie i pachnie nowością (jak długo? tego nie wiedzą najstarsi górale :( Wszystko pięknie oświetlone, aluminiowe barierki, łagodny spad schodów i zadaszone wejście/wyjście.

    Chętnie dałbym jakieś zdjęcie dla porównania przed i po ale chwilowo nie wiem gdzie takie mogę mieć, ale pewnie jakieś się znajdzie.



    Family / Rodzina

    Pechowy weekend samochodowy.

    W czwartek rano Pat (czyli Ford Fiesta Courier nazwany tak przez czteroletnią szwagierkę Julię na cześć czerwonego samochodu listonosza Pata z bajki „Kot i Pat” ;) dokonał swojego żywota na swarzędzkim wiadukcie, poprzez atak od tyłu popełniony przez Audi A4 Kombi. Po zdarzeniu wyglądało to na niezbyt poważne uszkodzenia:

    Pat crash1

    Jednak po bliższych oględzinach okazało się, że konstrukcja samochodu została naruszona w sposób uniemożliwiający naprawę. Tu na zdjęciu widać wybrzuszenie na pace czyli miejsce złamania:

    Pat crash2

    A tu jak bardzo się zapadł:

    Pat crash3

    Pat crash4

    Szkoda mi go, bo pomógł nam poprzewozić mnóstwo rzeczy do domu i materiały budowlane. Jako jedyny z samochodów posiadał też hak i teraz w razie potrzeby chwilowo nie ma „lokomotywy” do przyczepy :/

    Ale to nie koniec pechowego weekendu samochodowego. Wczoraj wracaliśmy z Poznania po udanych zakupach dla Tośki, i nagle na ulicy Mickiewicza Escort strzelił i stracił obroty. Rozrusznik kręcił bez problemu, ale i na LPG i na benzynie 500 obrotów to był szczyt możliwości stabilnej pracy. Przy dodawaniu gazu obroty skakały do 1000 i albo wracały do 500 albo spadały poniżej i wtedy silnik gasł. Mając w pamięci koszty wymiany zawieszenia dotarło do mnie jak wielki pech nas dosięgnął (pierwsza myśl coś w silniku, zapłon, cewka, na pewno dużo kasy). Ostatecznie po chwili gapienia się w ciemny silnik pod latarnią (godzina 19:40) dostrzegłem winowajcę. Uszczelka na reduktorze od gazu zamiast przykrywać reduktor wisiała sobie radośnie gdzieś obok rozszczelniając układ (za dużo powietrza do przepustnicy się dostawało). W dodatku zachowanie uszczelki było jak najbardziej prawidłowe. Zdarza się czasem w instalacjach LPG, że jeśli jest źle wyregulowana gaz nagromadzi się i następuje mała eksplozja. Tak, eksplozja ponieważ odgłos dochodzący z silnika przypomina co najmniej zderzenie z pociągiem towarowym. Aby eksplozja nie uszkodziła kolektora cały wybuch wypuszczany jest przez zawór bezpieczeństwa pod tą uszczelką co także się stało. Nie wiem tylko czy ta uszczelka powinna wypuścić wybuch i wrócić na miejsce, czy po takim działaniu dobrze, że ją w ogóle znalazłem w całości :) Ale to już pytanie w poniedziałek do gazowników (a może ktoś z czytelników wie?). Po nasunięciu na swoje miejsce samochód ruszył jak należy a może nawet lepiej, ponieważ uszczelka była dość mocno powykręcana i w niektórych miejscach mogła przepuszczać trochę niepożądanego powietrza. Jeśli chodzi o samą przyczynę wybuchu to obstawiam taki scenariusz, że ostatnio regulacja mojej instalacji była robiona przy zabrudzonym filtrze powietrza, a po wymianie na nowy mieszanka straciła swoje proporcje (stała się zbyt bogata czyli bardziej wybuchowa). Tak więc przynajmniej jedno zdarzenie z happy-endem ;)

    A tu wspomniany reduktor z uszczelką bezpieczeństwa:
    Reduktor Escort



    Ogólne

    Złodziejom treści stanowcze NIE!

    Nic tak nie wkurza człowieka jak znajduje swój autorski tekst na czyjejś stronie i to żywcem skopiowany bez naniesienia nawet drobnych poprawek. O czym mówię? Konkretnie o stronie naszej firmy – http://softgroup.com.pl, i o stronie „złodziei contentu” bo nazwanie ich firmą to już zbyt pobłażliwe okreslenie – http://www.f4.net.pl. Otóż złodzieje contentu w sposób wyjątkowo prymitywny i bezczelny metodą copy – paste, przekopiowali cały dział serwisu z naszej strony. Nie zadali sobie nawet trudu przeczytania go i wszystko wylądowało u nich w serwisie, podczas gdy pisaliśmy to z myślą o przedstawieniu firmy a następnie szczegółowej oferty wszystkich działań jakie świadczymy, a serwis jest tylko jednym z tych działań. Co więcej w pośpiechu przy kopiowaniu złodzieje contentu pogubili literki!

    Ełna Kontrola!

    Pomijając wątpliwej jakości stronę Internetową jak na firmę która oferuje nawet własny hosting (tak naprawdę strona jest hostowana przez superhost.pl…), ponieważ nie znalazła jak dotąd odpowiedniej firmy do kooperacji, profesjonalizm i jakość świadczonych usług pozostawia pewnie dużo do życzenia. Ot, dostaniesz komputer poskładany z części z allegro, albo procesor Core2Duo 1.6GhZ przekręcony na 3GhZ, lub wręcz część, której poprzedni klient nie używał (skoro można ukraść 90% zawartości swojej strony to dlaczego nie postępować tak w biznesie, w końcu witryna www to wizytówka firmy). Akapit o audycie i sprawdzeniu *legalności* oprogramowania w firmach obsługiwanych przez złodziei contentu to czysta hipokokryzja – współczujemy ich klientom.

    Na koniec jeszcze dodam, że odpowiednie pismo i dyspozycja zostały skierowane do naszej kancelarii prawnej oraz do złodziei contentu. Z archiwizowana strona złodziei contentu oraz screenshoty ze strony czekają na dalszy rozwój wydarzeń.

    Zrzut ekranu z serwisu copyscape.com:

    copyscape



    Job / Praca

    Nie masz kłopotu, zrób sobie Gutsy.

    Zachciało mi się podrasować moje idealnie działające Ubuntu Feisty (7.04) do Gutsy (7.10) czyli wersja current (lub development w nazewnictwie Ubuntu), no i mam… Po przeszło półtorej godzinie ściągania ponad tysiąca pakietów (sic!) które zajmowały 1006 MB (sic!x2) oraz ostatecznym reboocie, system wstał i już od początku coś nie pasowało. Co prawda ekran logowania do Gnome został oszczędzony ale fonty zmniejszyły się znacznie i zrobiły się po prostu brzydkie. No i nie ma tamtamów na początku tylko systemowy beep. Po zalogowaniu, dźwięku powitalnego również brak, radia Internetowe, youtube itd. działają bez problemu (wtf?). Oczywiście trójwymiarowego desktopu już także się pozbyłem, ale był to jeden z ficzerów Gutsego, że ma natywny compiz fusion. Odinstalowałem zatem nienatywnego, CTRL+ALT+BACKSPACE i… nic, standardowe metacity. Trochę zabawy z pakietami i w końcu znalazłem – GL DESKTOP w menu preferencje. Włączam i oczywiście klapa, zniknął pasek z desktopami i aplikacjami u dołu, wszystkie gadżety z okien tak że w ogóle nie idzie ich przesunąć. Obstawiłem emeralda, faktycznie nie posiadał żadnych thamesów, zgadnijcie co? Przycisk „Fetch GPL’ed themes” oczywiście nic nie fetchnął. Wgrałem jakieś pierwsze lepsze theme dla sprawdzenia, no trochę lepiej małe okienka mają obramowanie i gadżety i można je przesuwać i w dodatku żelują. Czyli compiz działa, ale dlaczego tak dziwnie? Dałem sobie spokój i chciałem zostać przy metacity, ale po zabiegach z emeraldem przy starcie od razu włącza się GL Desktop bez pasków , gadżetów itp. Pomaga jedynie odpalenie z terminala emerald –replace, wtedy pojawia mi się okienko od zarządzania GL Desktop gdzie go w końcu mogę wyłączyć, aarrgghhh! Nie wiem czy wersja development jest naprawdę tak kiepska jeszcze, czy mój sprzęt coś nie za bardzo chce współgrać z 7.10, ale nie polecam robić upgrade do niestabilnej wersji jeśli oczekujecie bez problemowego działania. Ja po dwóch dniach dochodzenia do ładu z samym desktopem nie mówiąc już o niektórych aplikacjach (Virtualbox) dałem sobie spokój i czekam na oficjalne wydanie (chyba za 14 dni od teraz) i instaluje od początku co i tak miałem zrobić aby pozbyć się partycji Windowsowych ;)

    Z przydatnych nowości – Gutsy sprawdza stan baterii, więc dowiedziałem się ze mam ją bardzo rozwaloną, life….

    Zesputa Bateria



    Job / Praca

    No Windows, No Gates and Apache inside ;)

    Właściwie powinno być No Windows, No gates and Windows in Virtual Box inside ale brzmi to zbyt skomplikowanie więc zostawię stare powiedzonko o linuksie (jest jak tipi). Dzisiaj definitywnie rozstałem się z Windowsem zarówno XP jak i Vistą na moim firmowym laptoku. Wymagać będzie to trochę więcej pracy – przepartycjonowanie, przegranie profilów do Ubuntu pozbieranie porozrzucanych plików, ale efekt ma być taki, że dysk 120 GB prawie w całości lub cały, nie wiem jeszcze czy zostawię kilka GB ma NetBSD z X’ami, będzie przeznaczony na Bunciaka. Oczywiście nie ma „róży bez ognia ;)” i Windows przynajmniej do dwóch zastosowań (firmowy CRM oraz NetViewer) musi być obecny, ale po testach okazało się, że Virtualny XP uruchomiony pod kontrolą VirtualBox’a w zupełności wystarcza. Mówiąc o VirtualBox – jestem bardzo pozytywni zaskoczony wydajnością tego softu. Na moim T40 z Mobile Celeron 1.5 można bez problemów uruchomić kilka aplikacji w wirtualnym XP + obejrzeć film – wróć! – trailer z http://apple.com/trailers ;) i wszystko działa płynnie. Co ciekawe nawet podczas oglądania trailera i wariacji z oknami (compizowa kostka, żelujące okna, rajd po desktopach z okienkiem VBoxa itp.) nawet na sekundę nic się nie przycieło! Widać, że Celeron działa wtedy na pełnych obrotach 1.5Ghz, no ale przez większość czasu i tak się nudzi na 600Mhz więc VBox nie zajeżdza wydajności całego systemu.

    VBox

    VBox dość dobrze emuluje komponenty normalnego sprzętu, mamy więc dostęp do CDROMu prawdziwego, a także emulowanego jeśli potrzeba – podmontowane ISO. Dzwięk, USB – wszystko działa. Możemy także połączyć nasz OS na którym odpalamy VBoxa z komputerem w VBoxie poprzez tzw. „współdzielone folfery” ;) (literówka w tłumaczeniu :)

    VBox folfery i rozdzielczość

    Polega to na tym, że po zainstalowaniu dodatków z VBoxa do obsługi Windows (a może innych osów także jeszcze nie sprawdzałem) pojawia nam się kilka bajerów, między innymi obok Microsoft Networks jest sieć VirtualBox Shared Folders, dodajemy sobie w VBoxie katalog który chcemy współdzielić (tu akurat mój katalog domowy na Ubuntu) i voila. Z innych dodatków mamy wirtualną kartę graficzną w której możemy ustawić rozdzielczość naszego wirtualnego desktopu poprzez zmianę rozdzielczości okna. Bardzo wygodne, i praktyczne. Dostajemy także ficzer, który nie zmusza nas do ciągłego uwalniania myszy z VBoxa kiedy chcemy coś zrobić w normalnym systemie, teraz wyjechanie za krawędź automatycznie przełącza kursor.

    Czy są minusy? Jak na razie znalazłem dwa – nie działa wirtualna irda, oprogramowanie ThinkVantage do laptopów IBM nie rozpoznaje sprzętu i nie chce się zainstalować chociaż to akurat było do przewidzenia. Minusy jednak nie są w stanie przesłonić plusów, które przynajmniej dla mnie są bardzo wygodne. Cały system to tylko jeden plik, jeśli nie mogę wziąć laptopa mogę wziąć mój 2GB (dynamicznie rozszerzalny) plik z dyskiem + VBoxa i zainstalować się gdziekolwiek indziej. Start systemu to kilka sekund, a możemy jeszcze przyśpieszyć hibernując maszynę (akurat w moim przypadku raz działa raz nie dlatego że XP loguje się do domeny Windowsowej), bezproblemowy backup (1 plik), bezproblemowe testy czegokolwiek (można zrobić snapshot i jak coś się wywali wrócić do niego, można także poprostu wykopiować plik z dyskiem w bezpieczne miejsce), mogę mieć kilka systemów na jednym i testować ich wspóldziałanie lub zrobić sieć kilku komputerów i testować PF lub inne zabezpieczenia. Wreszcie, mogę przygotować kilka wariantów oprogramowania np. serwer www lub serwer pocztowy + klient, wysłać do zainteresowanej osoby w celach marketingowo promocyjnych :) No i mogę mieć pełnoprawnie naklejkę Ubuntu na laptopie ;)

    Ubuntu sticker

    Szczerze polecam VirtualBox jako software do wirtualizacji, aha oczywiście jest on kompletnie darmowy :)


    Wordpress

    WordPress 2.3

    Juhu! 2.3 w końcu jest i mój blog już biega na nowej wersji. Tym razem nie obyło się bez małego incydentu. Po wyłączeniu wszystkich pluginów, wgraniu nowej wersji na serwer oraz przeprowadzenia update’u bazy i sukcesywnym włączaniu pluginów w pewnym momencie całe menu wtyczek zniknęło… Oczywiście jest taka możliwość, że któryś plugin nie zadziała i po prostu należy go wyłączyć, ale tym razem taka możliwość została wyłączona wraz z włączeniem wtyczki, która spowodował białą stronę w menu dodatków. W pierwszym przypływie paniki próbowałem wyłączyć plugin bezpośrednio w MySQL’u niestety nie udało mi się. Następnie przejrzałem logi Apache i znalazłem:

    PHP Fatal error: Allowed memory size of 8388608 bytes exhausted (tried to allocate 53109 bytes) in /home/cancer/public_html/wp-admin/includes/plugin.php on line 4, referer: http://maciejewski.org/wp-admin/plugins.php?activate=true

    Uff błąd PHP a nie WordPress’a i to trywialny do rozwiązania, zwiększyłem memory_limit = 8M do 32MB i wszystko zaczęło działać poprawnie. Trochę mnie jednak dziwi, że skrypt który zlicza popularność postów chciał użyć ponad 8 MB. Być może jednak standardowa wartość jak na dzisiejsze czasy jest trochę za mała. Póki co nie zaobserwowałem żadnych niedogodności.

    Z fajnych rzeczy, które na pierwszy rzut oka widać to natywne tagi (chociaż nie widać ich pod postami – muszę przejrzeć opcje czy trzeba je włączyć czy po prostu skórka nie obsługuje) i powiadamiacz o nowych pluginach (co prawda sam ich jeszcze nie instaluje tylko przenosi do strony skąd można pobrać najnowszą wersję ale dobre i to :)

    Jeśli doświadczyliście dzisiaj dziwnego zachowania się strony to teraz już wszystko powinno być w porządku. Zapraszam do odwiedzania i subskrybowania :)

    UPDATE: Aaa i właśnie podczas pisania tej notki wystąpił jeszcze jeden błąd – może się komuś przyda opis:

    Podczas pisania posta w momencie autosave pojawia się błąd bazy:

    WordPress database error: [Table 'cancerwp.wp_post2cat' doesn't exist]
    SELECT cat_ID AS ID, MAX(post_modified) AS last_mod FROM `wp_posts` p LEFT JOIN `wp_post2cat` pc ON p.ID = pc.post_id LEFT JOIN `wp_categories` c ON pc.category_id = c.cat_ID WHERE post_status = 'publish' GROUP BY cat_ID

    Co ciekawe google mówi, że nie jest to zapytanie WordPressa 2.3 :) Czyli jakiś plugin generuje taki błąd, chwila poszukiwań i jest winowajca – Google Sitemaps. Chwilow zmuszony jestem go wyłączyć i zaczekać na poprawioną wersję.



    Related Posts with Thumbnails
    Add your widget here