Internet

    Co NetBSD może zrobić dla Ciebie?

    Zainspirowany postem kolegi anioua (muszę zrobić jakieś ładne „about me” nota bene…) o „systemie do wszystkiego czyli do niczego + toster” postanowiłem opisać moje firmowe „success story” aby trochę wyprostować i wypromować wizerunek naszego ulubionego systemu. Zdaję sobie sprawę, że te same usługi można uruchomić na innych BSD, Linuxach czy może nawet na Windowsie, nie ma to być flame z innymi użytkownikami a jedynie zachęta do spróbowania NetBSD jako produkcyjnego, dobrze udokumentowanego, stabilnego środowiska.

    Co więc NetBSD może dla Ciebie zrobić, a właściwie co NetBSD robi z powodzeniem dla mnie.

    1. NetBSD stoii na straży ruchu Internetowego jako bridge pomiędzy PIXem a resztą sieci. Gdyby nie było PIXa oczywiście mógłby być także dobrym redundantnym routerem oraz firewallem (pf, carp). Narazie jednak PIX wycina to co nie potrzeba, a NetBSD przy pomocy snorta i mysql oraz base jako frontend wizualizuje co wchodzi i wychodzi do sieci.

    2. Jeśli chodzi o monitoring to NetBSD może być serwerem dla Cacti. We współpracy z mysqlem, rrd-toolemoraz net-snmp stanowi wspaniałe narzędzie do monitorowania wielu aspektów działania sieci oraz innych komponentów do których można dobrać się przez snmpd. Jeśli potrzeba Wam czegoś trudniejszego ale z większymi możliwościami to Nagios także sprawuje się świetnie pod NetBSD.

    Cacti monitorujące ruch w sieci - OS:NetBSD
    Cacti monitorujące ruch w sieci - OS:NetBSD

    3. Mówiąc o monitoringu, NetBSD może także monitorować za pomocą smokepinga wiele hostów jednocześnie oraz przedstawiać wykresy odpowiedzi na wykresach (ponownie rrd-tool) oraz porównywać zależności odpowiedzi jednych hostów od drugich. Przydatne jak stare urządzenia nie obsługują snmpd. Smokeping także wysyła maile kiedy coś dzieje się złego.

    Lista hostów i urządzeń monitorowanych przez smokeping - w każdym menu kilkanaście pozycji - OS:NetBSD
    Lista hostów i urządzeń monitorowanych przez smokeping - w każdym menu kilkanaście pozycji - OS:NetBSD
    Wykres osiągalności hosta z serwera NetBSD z smokepingiem
    Wykres osiągalności hosta z serwera NetBSD z smokepingiem

    Sprawy monitoringu mamy właściwie załatwione, pomijam takie drobiazgi jak arpwatch. Teraz co naprawdę NetBSD może dla Ciebie zrobić abyś mógł błysnąć u szefostwa :)

    4. Po pierwsze – może dla Ciebie zinwentaryzować sprzęt. Oddając sprawiedliwość o wiele łatwiej jest to zrobić przy pomocy AD i wymuszeniu instalacji klienta na końcówkach. Jeśli nie masz domeny Windowsowej to trzeba się przelecieć po wszystkich komputerach i zainstalować klienta OCS (ale tylko raz). Od tej pory po poprawnej konfiguracji NetBSD będzie zbierał informacje o hostach, zainstalowanym oprogramowniu, licenjach (wraz z kluczami), hardwarze (łącznie z wolnymi bankami jakich pamięci – nigdy więcej czołgania się pod biurkiem aby to stwierdzić!), peryferiach itp. A wszystko podane ładnie w formie webowej przy pomocy ocs, mysqla i apache.

    OCS inwentaryzuje sprzęt, wszystko pod ręką na www - OS:NetBSD
    OCS inwentaryzuje sprzęt, wszystko pod ręką na www - OS:NetBSD
    Szczegóły konkretnego hosta - zainstalowana pamięć - OS:NetBSD
    Szczegóły konkretnego hosta - zainstalowana pamięć - OS:NetBSD

    5. NetBSD potrafi także zadbać o dane w Twojej firmie, centralnie je backupując. Przy wykorzystaniu ccd oraz baculi i ponownie mysqla całe biuro mieści się w jednej skrzynce z 4,5 TB przestrzeni dyskowej.

    /dev/ccd0a 1.8T 1.5T 155G 91% /usr/home/bacula
    /dev/ccd1a 1.8T 1.1T 635G 63% /usr/home/bacula2
    /dev/wd4e 458G 139G 297G 31% /usr/home/storage

    Bacula pod NetBSD robi swoje.
    Bacula pod NetBSD robi swoje.

    Na średniej klasy sprzęcie czyli 1,5 Ghz 1GB RAM, bacula chodzi w tle, backupuje nawet otwarte pliki oraz wszystko w locie kompresuje i jest to do zniesienia dla użytkowników.

    6. NetBSD może także zadbać o porządek w zgłoszeniach od uzytkowników/klientów przy pomocy mysql, oraz rt, perla i kilkuset jego modułów, jak to wszystko zepnie się razem to działa to naprawdę świetnie, jest ewidencja zgłoszeń, czasy reakcji, ciągłość korespondencji (trzeba tylko numer ticketu uwzględnić w mailu ale przy odpowiedziach dzieje się to z automatu). Można robić wykresy spraw załatwionych i porzuconych itp. Wszystko oczywiście dostępne przez www.

    Przegląd zgłoszeń nadesłanych przez uzytkowników do rozwiązania - OS:NetBSD
    Przegląd zgłoszeń nadesłanych przez uzytkowników do rozwiązania - OS:NetBSD

    7. NetBSD radzi sobie także z komercyjnymi aplikacjami jak np bugzero. Dodatkowo wykorzystuje ona jave i apache-tomcat. Emulacja Linuxa spisuje się znakomicie i całość spisuje się bardzo stabilnie. Bugzero obsługuje zmiany developerskie oraz komunikaty z naszego ERP’a – JDE.

    Java, Tomcat, Bugzero - wszystko na NetBSD
    Java, Tomcat, Bugzero - wszystko na NetBSD

    8. NetBSD może także w końcu raz na zawsze wymusić zablokowanie komunikatorów oferując wyłącznie firmowy :) (dlatego userzy nie polubią NetBSD, ale przecież najważniejsi są adminie no nie? ;). Ponownie w akcji mysql, jabberd2 i jakiś klient jabberowy – polecam PSI i mamy lokalny komounikator, który działa nawet jak Internet nie działa, nie wychodzi poza sieć wystawiając się na podsłuchy itp., itd. Dodatkowo każdy użytkownik od razu może mieć wszystkich innych użytkowników w swojej liście kontaktów. Aktualnie w fazie testów, ale wygląda obiecująco:

    PSI pod Windowsem połączony lokalnie do jabberd2 pod kontrolą NetBSD
    PSI pod Windowsem połączony lokalnie do jabberd2 pod kontrolą NetBSD

    9. NetBSD oczywiście może także obsługiwać Sambę i serwować pliki oraz przestrzeń dyskową dla użytkowników.

    Samba pod NetBSD
    Samba pod NetBSD

    Pewnie na siłę znalazło by się coś aby spiąć wszystko w 10 punktach, ale i tak NetBSD robi dla firmy i dla mnie dobrą i stabilną robotę, więc pozostawiam 9 konkretnych powodów a nie 10 z czego jeden naciągany :)

    Celowo nie podaję dokładniejszych How-To, bo post miał być z gatunku „success story”. Jeśli jednak zainteresowałem Cię którymś z tematów możesz się ze mną skontaktować. Jeśli chciałbyś coś z powyższego tematu (lub innego – poczta, www, ftp itp. niewymienione powyżej ponieważ akurat w firmie nie chodzi to na NetBSD) wdrożyć komercyjnie u siebie, tym bardziej Twój mail jest mile widziany.

    Pozatym mam nadzieję, że kogoś zainteresowałem NetBSD jako systemem do wykorzystania w firmie :)

    P.S. Przed naciśnięciem publikuj przyszedł mi do głowy jednak punkt 10.

    10. NetBSD może pomóc wygrać Ci zakład ;) Aktualnie mamy już RC3!




    © odwiedź stronę http://maciejewski.org po więcej fajnych postów!

    Job / Praca

    Najcięższe 34 godziny ostatnich miesięcy.

    Od razu uprzedzam – jeżeli kiedykolwiek przyjdzie Wam do głowy reinstalacja głównego kontrolera domeny na Windows Serverze 2003 to dobrze się zastanówcie. Niech to będzie ostateczna ostateczność.

    Prolog:
    W firmie w której pracuję, Windows Server jest jednym z ważniejszych serwerów. Jego głównym zadaniem jest rola kontrolera domeny. Dodatkowo obsługuje Symfonię, MSSQL, pliki uzytkowników, VPNa, serwer wydruków i kilka(naście) mniejszych lecz równie ważnych usług. Jakiś czas temu wychwalałem jedną z tych usług jaką jest WSUS. Pamiętajcie, że zawsze jednak bardziej stoję po stronie *NIXów więc pochwała Microsftu na tym blogu to duża rzecz ;) W prologu także należy się pochwała dla MS i całej sprawy domenowej. W skrócie (jeśli wszystko działa jak należy) to użytkownik ma swój login i hasło, administrator przypisuje mu prawa i właściwie user musi pamiętać tylko swoje hasło. Jeśli oprócz logowania do komputera ma uprawnienia do logowania do VPNa – robi to tym samym hasłem, a Cisco PIX przy pomocy Radiusa autoryzuje go w sprawdzając w Active Directory czy powinien. Tak samo działa dostęp do plików, drukarek itd. Słowem wszystko co da się ożenić z Active Directory jest zarządzane z jednego miejsca. Dołóżmy do tego zarządzanie stacjami roboczymi, wprowadzanie polityk i uaktualnień i dostajemy całkiem fajny produkt. Gorzej jeśli coś nie działa, a najgorzej jeśli nie działa i nie wiadomo dlaczego oraz jak temu zaradzić. Tak też się stało. Pomijając już problem z samym serwerem a dokładnie z uwalonym dyskiem od jednego RAIDA, który udało się rozwiązać w 2h. Otóż, nasz prześwietny serwer po uruchomieniu działa sobie kilka godzin, lub kilka minut. Po pewnym nieokreślonym czasie uzytkownicy traca do niego dostęp i np nie mogą zapisać już otwartych plików, przestają działać drukarki. Zdalny dostęp jest, ale po podaniu usera i hasła zostaje niebieski ekran i oczekiwanie w nieskończoność (zarówno zdalnie jak i lokalnie na konsoli). CTRL+ALT+DEL nic nie daje. Wszystko jest w dowolny sposób wymiaszane w kolejności i w czasie. Po tygodniu zgłebiania problemu i kilkunastu restartach dziennie zapadła decyzja o reinstalacji.

    Co się działo po tej decyzji:
    Muszę przyznać, że była to pierwsza reinstalacja w mojej karierze tego typu, czyli z pełnym zachowaniem wszystkiego. Przez cały piątek i poniedziałek zrobiłem listę rzeczy do zbackupowania oraz innych spraw o których należy pamiętać. Lista uruchomionych usług, zainstalowanego oprogramowania itd. Po analizie wyszło mi, że jak zaczniemy o 18 w poniedziałek to na 7 we wtorek wszystko powinno śmigać i zostaną tylko jakieś drobiazgi do wyeliminowania. W międzyczasie postawiłem drugi tymczasowy serwer 2003, dodałem go jako kolejny kontroler domeny aby zreplikował się Active Directory oraz ustaliłem na nim DFS aby zreplikowały się dane ze wszystkich dysków. Replikacja AD poszła sprawnie, dane przesyłały się po gigabicie od piatku rana do około 18 w piatek. Było tego około 400GB tak więc całkiem sprawnie jak na maszynę obciążoną innymi zadaniami i co jakiś czas resetowaną. Po całkowitej synchronizacji sprawdziłem wydajność replikacji DFS przez tworzenie plików i katalogów na starym serwerze i patrzeniu jak szybko pojawią się na nowym. Wypadło to nieźle ponieważ dla pojedynczych plików czas pomiędzy przełączeniem się między zdalnymi pulpitami wystarczył aby plik znalazł się w odpowiednim miejscu. Po godzinie 18 sprawdziliśmy jeszcze czy wszystko się zreplikowało oraz dla pewności wykonaliśmy pełen backup na taśmę 400GB. Pełen backup w nocy wykonuje się około 3h, tym razem wykonywał się około 4 i pół. Z perspektywy mogę powiedzieć, że był on całkowicie nieprzydatny, a dane zgrane przez DFS w zupełności wystarczyły. Przed taśmą jeszcze backup wszystkich baz MSSQL także zabrał prawie dwie godziny. Koniec końców przed 24 mogliśmy zacząć faktyczną reinstalację. Aby było super, zdecydowałem się także na update BIOSu DELLa oraz jego kontrolera SCSI. Kontroler wymagał update’u ponieważ Openmange Server meldował o niezgodności oprogramowania. Update z dyskietek skończył się miganiem diody od błędu na obudowie Della. Okazało się także, że jest wersja Windowsowa do aktualizacji biosów. Należało uruchomić zatem serwer jeszcze kilka razy (a minuty lecą). Windowsowy update poszedł bez problemu, natomiast był dość czasochłonny. Na koniec jeszcze dcpromo aby obniżyć rangę serwera i przetransferować kontrolę na serwer tymczasowy. Poszło to także bez problemu natomiast zrobiło sie grubo po północy. Po zalogowaniu się i upewnieniu, że serwer został już tylko członkiem domeny, nadszedł upragniony czas reinstalacji. Instalacja odbyła się bezproblemowo, instalator wykrył PERC’a bez problemu więc tu mamy do przodu, ale czas na przebudowe raidów znowu nas spowolnił. Szczęśliwie po zalogowaniu trzeba było dograć tylko sterownik karty sieciowej i streamera. Aby mieć dobrą bazę wyjściową zainstalowaliśmy wszystkie poprawki łącznie z Service Packiem 2 dla 2003. Nie muszę mówić, że znowu czas potrzebny do instalacji wszystkiego okazał się o wiele dłuższy niż zakładaliśmy. W końcu przyszedł czas na dcpromo i dodanie nowego serwera do istniejącej domeny na serwerze zapasowym. I tu zonk. Po wskazaniu domeny oraz podania hasła i usera, który ma prawa aby dołączyć kontroler komunikat – nie można znaleźć domeny. No tak, nie ma serwera DNS na zapasowym, szybko postawiony DNS nie rozwiązał problemu. Zaczęło robić się nerwowo, jest już poważna noc a właściwie wcześnie rano (koło 3-4) a tu nawet AD nie chce działać… W czasie rozwiązywania problemów z DNSem zaczeliśmy zgrywać przez sieć dane uzytkowników, o dziwo w drugą stronę szło to strasznie wolno. Po półtorej godzieni udało się ruszyć DNS na tyle, że nowy kontroler w końcu znalazł zapasowy serwer. Okazało się, że w głównej mierze odpowiedzialny za to był Windows Firewall. Dziwne o tyle, że nie powinien się włączyć ponieważ tak było ustawione GPO, dodatkowo komunikaty od dcpromo wskazywały na coś zupełnie innego. Nic to jednak, system zalogowany do domeny jako kontroler domeny! Yaaay! No to teraz dcpromo na zapasowym aby obniżyć go do członka z kontrolera. Poszło to sprawnie lecz… cała konfiguracja zreplikowała się nie wiedzieć czemu na serwer oddalony o 35 km od Poznania – do Szamotuł, po vpnie, na łączu 128 kbs. Tak wiem, lame trochę :) trzeba było odłączyć kabelek, lub chociaż zrestartować Szamotuły, albo skasować połączenie w Sites and Services. No trudno, stało się, odkręcę później. Rzecz w tym, że teraz dostęp do usług katalogowych odbywa się przeraźliwie wolno i przez przysłowiowe „do Warszawy przez Szczecin” czy jak to leciało. Kolejne minuty lecą, kolejne usługi są doinstalowywane. DHCP, DNS. Tak więc godzina 6:40 wybiła, pojawiają się pierwsze koleżanki księgowe, my mamy AD z zespołem Downa lub Autystyczne, ledwo działające DHCP oraz około 70% plików użytkowników. Jesteśmy po prostu zajebiści! W przeciągu najbliższej godziny udało się przywrócić DHCP i DNS aby działało ładnie po AD. Userzy mogą już się logować. Wspinamy się na wyżyny naszej wiedzy i nawet skróty do udziałów działają bez modyfikacji. 70% danych jest wystarczające aby księgowość pracowała, w tle dogrywamy inteligentnie resztę – ważne katalogi najpierw, nieważne później. W trakcie walki z Szamotulskim serwerem, który skutecznie odmawia dcpromo ponieważ nie widzi Poznania (chociaż cały czas się z nim replikuje debil!) doinstalowuję kolejne usługi, File Server, Print Server etc. O godzinie 9 mamy już prawie działające drukarki (również prawie bez zmian na kilkudziesięciu klientch, dobra nasza!). HR w międzyczasie zaczyna układać sobie papiery na półkach z braku dostępu do Symfonii. Ja w tym czasie dwa razy instaluję MS SQL’a ponieważ ten prześwietny program w połączeniu z Symfonią musi mieć locale ustawione na polski gdyż inaczej nie da rady zainstalować bazy Symfonii. Oczywiście potzrebne są service packi itp. Gdy w końcu Enterprise Manager rusza, i można restorować bazy jest już chyba po 12, zaczyna dawać o sobie znać kryzys niewyspania. Zaczynam się poważnie wkurzać na AD i Szamotuły, kontakt ze znajomym MVP (Hi nixtone ! ;) owocuje garścią przydatnych linków odnośnie rół serwera. Udaje się przetransferować ręcznie 2 z 3 ról. Kontroler Schematów niestety nie chce się transferować. Cholerna Symfonia z SQLem jest tak powolna, że kilkuset megowe bazy restorują się kilka godzin. Po jakimś czasie Kontroler Schematu zgłasza się, że można go przetransferować. Go! Kontrolne dcpromo w Szamotułach – brak błędu, że to już ostatni kontroler domeny – mam cię! Tymczasowego serwera nie ma, więc dcpromo na 100% zreplikuje i przetransferuje mi AD do Poznania. W międzyczasie po instalacji softu do sieciowego skanowania do pdf na serwer, wymagany jest restart. Bardzo zła decyzja, serwer wstaje bez problemu natomiast wisi około godziny na „Preparing Network Connections”. W tle dokonuje się transfer AD, kontrolera domeny, ról i co tam jeszcze. Usługi działają, użytkownicy nie narzekają, ale nie ma dostępu do serwera. Staje się jasne, że nie wyjdziemy planowo o 16. Kiedy koło 14:30 serwer w końcu wstaje, sieć dostaje niesamowitego kopa, nie czeka się już kilka(naście) sekund na zapisanie czegoś na serwerze (poprzednio AD z Szamotuł sprawdzało czy user z Poznania może zapisać w Poznaniu :). Pozostało do zrobienia – VPN, skanowanie i Symfonia, to jest mission critical, pomniejsze sprawy mogą poczekać. Skaner udaje się uruchomić po 16:30, VPN prawie chodzi, ale ostatecznie zaczyna działać (znowu bardzo szybko, o wiele szybciej niż poprzednio) w środę rano.) Koniec restore baz kadrowych kończy się po 18 we wtorek! Symfonia zaczyna działać około 10 w środę. Wychodzimy z firmy przed 19 we wtorek po 34 h non stop przy monitorach. Krótki sen i dokończenie konfiguracji w środę. Teraz jest czwartek i pozostała kosmetyka oraz kilka usług nie tak ważnych z punktu widzenia użytkowników.

    Epilog.
    Jak widzicie skoro mam czas na napisanie tego, to wszystko dobrze się kończy. Najważniejsze pytanie, czy warto? Teraz mogę powiedzieć, że tak. Serwer działa stabilnie, i wydajnie. Przywracanie go do stanu używalności obciązało go maksymalnie i ani razu nie odmówił działania ani się nie zawiesił. Wyeliminowany został także główny powód reinstalacji czyli niewiadome odmowy usług. Serwer działa także zauważalnie szybciej oraz ma sensowniej porozdzielaną przestrzeń dyskową. Istotne jest także to, że własnoręcznie zainstalowany system działa bardziej przewidywanie, a Administrator wie co w nim piszczy. Pozostaje tylko pytanie dlaczego nawet na potęznych maszynch Windows jest tak strasznie powolny. Odtwarzanie baz SQL to koszmar, Active Directory i jej transfer jest tak nieintuicyjny i czasochłonny jeśli nie jest w tej samej sieci a przy tym upierdliwy (robi się przy starcie systemu zamiast po starcie). Następnym razem (który mam nadzieję nie nastąpi) trzeba będzie lepiej oszacować czas aby nie wystawiać się na gniew użytkowników i zwierzchników. Ostatecznie jednak, pomijając jeden dzień bałaganu w firmie, wszystkim wyszło na dobre. Administratorzy mają spokój z serwerem i kilka spraw uporządkowanych, serwer działa odpowiednio szybko i stabilnie, użytkownicy nie tracą danych i nie mają przestojów przez brak połączenia. Mam nadzieję, że ludzie nad IT także to dostrzegają ;)





    [donate]

    © odwiedź stronę http://maciejewski.org po więcej fajnych postów!

    Job / Praca

    Gold DELL

    Dzisiejszy dzien zaczal sie ciekawie. Miarowy beep z serwerowni sugerowal problemy i tak faktycznie bylo. Nasz serwer domenowy na Dell’u Poweredge 1800 sygnalizowal awarie jednego dysku w jednej z macierzy. Szczesliwie byl to raid 5 wiec no big deal z tym ze kolejnej awarii juz by nie przetrzymal. Szczesliwie tez przy zakupie serwera w 2006 roku zostal z nim zakupiony pakiet serwisowy gold. I tu zaczyna sie najciekawsza historia. Jakis czas temu bylem na konferencji della gdzie wlasnie chwalili sie tym ze jako pierwsi maja pakiet gold gwarantujacy rozwiazanie usterki w max 4h! No to sprawdzmy. Pierwsze zaskoczenie po podaniu service tagu w infolinii della, trzeba zadzwonic na specjalny numer dla goldow 00 800 …. Tak, tak dwa zera – miedzynarodowy numer. W/g oczekiwan po drugiej stronie odezwal sie „Hi this is Brad, please give me service tag…”. Jakie to proste, bez zadnych automatow wybierania kolejnych menu itd. Po podaniu wszystkich danych (nazwisko i adres byly dosc klopotliwe, dla help desku anglojezycznego :) oraz opisu usterki i potwierdzeniu lokalnego czasu zostalem poinformowany ze do 4h przyjedzie inzynier della z dyskiem i dokona wymiany. Ok. So far so good. I faktycznie, po godzinie i 20 minutach pojawil sie kurier z nowym dyskiem. W miedzyczasie zadzwonil inzynier aby umowic wizyte tak ze po niecalych 2h maciez zaczela sie odbudowywac. Przy okazji wzbogacilem sie o kilka fajnych dellowych programow do zarzadzania i diagnostyki ich serwera. Musze przyznac ze nadal jestem pod wrazeniem czasu realizacji i organizacji (wystarczyl service tag) oraz jakosci obslugi telefonicznej i fizycznej. Dla systemow newraligcznych jest to naprawde super opcja. Nigdy della specjalnie nie lubilem przez kiepski support ich serwerow pod BSD ale w przypadku innych systemow jest to moj nr 1. Szczerze polecam.

    P.s. Sorry za brak polskich liter ale post w calosci napisalem na e71 :)



    © odwiedź stronę http://maciejewski.org po więcej fajnych postów!

    Fun

    Szczęśliwy poranek

    Dzisiaj bardzo się cieszę, że nie mam zdjęcia aby dołączyć do postu. Otóż, wstałem sobie wcześnie rano i za oknem zupełna ciemnica, aby nie pobudzić żonki i Tośki przygotowywałem się do wyjścia świecąc sobie lampką z E71. Poprzedniego dnia natomiast nie chciało mi się już chować laptopa do plecaka, więc włożyłem go tylko do pokrowca i zostawiłem obok plecaka. Wychodząc z plecakiem w jednej ręce i laptopem w drugiej, aby nie hałasować zamkiem podczas zapinania plecaka wypuściłem kota niechcący. Już widziałem jak teraz po ciemku latam za nim przez dwa piętra więc szybko odłożyłem plecak i laptop na podłogę i pobiegłem za nim do innego pokoju. Szczęśliwie udało mi się go złapać bo sama się zapędziła w róg pomiędzy ścianą a drzwiami. Zadowolony, że szybko mi poszło, pośpiesznie wróciłem do pokoju aby ją tam zamknąć z powrotem i wtedy usłyszałem wielkie trach pod stopą. To był laptop. Pośpiesznie go wyciągnałem i odpaliłem na resztce baterii. Zaczął szumieć i migać więc ok, jeszcze chwila ciemności i ukazał się – IBM THINKPAD – bez najmniejszego zadrapania, uffff. To jest jeszcze jedno potwierdzenie, że stary dobry IBM produkował najlepsze laptopy na świecie, i to nawet nie była seria T tylko R. Po sprawdzeniu w dogodnych warunkach oświetleniowych nie stwierdziłem żadnego śladu, który wskazywałby na poranny wypadek :)




    © odwiedź stronę http://maciejewski.org po więcej fajnych postów!

    Job / Praca

    Delegacje

    Chciałem niedawno zacząć prowadzić blog z drogi, ponieważ co jakiś czas zdarzają mi się kilkudniowe delegacje. W zamierzeniu miało to wyglądać tak, że po całym dniu w podróży, wieczorem przy drinku w hotelu krótkie sprawozdanie z fotkami z podróży miało się pojawiać na blogu. W rzeczywistości jednak pod koniec dnia nie chciało mi się absolutnie nic, o drinku nie wspominając mając na uwadze kolejne godziny za kierownicą. Dlatego zamiast powrotu do ideii webloga jako dziennika z podróży, dzisiaj notka ogólnie o delegacjach.

    Delegacje ogólnie są fajne. Można wyrwać się zza biurka, pojeździć po całej Polsce, hotele są fajne itp. Wszystko to fajnie wygląda w teorii. Jednak w rzeczywistości dochodzi kilka spraw które obraz wypoczynkowego charakteru wyjazdów służbowych „trochę” zmieniają. Po pierwsze są to odległości – w ostatnim tygodniu zrobiłem prawie 2000 km przez 4 dni. Szczęśliwie Escort działał bezbłędnie więc oprócz tankowania nie musiałem przy nim nic robić. Zdarzały się jednak takie wyjazdy gdzie traciłem dwie opony i to w sposób nieodwracalny ponieważ eksplodowały. Eksplodowały dlatego, że w miejsca które jeżdżę (fermy) drogi są przystosowane raczej do samochodów terenowych lub ciągników niż osobówek. O rozwalenie zbieżności i zdarcie opon więc łatwo. Dodajmy jeszcze do tego brak nawet jednego koła zapasowego (mam gas, więc woże tylko uszczelniacz na dojazd do wulkanizatora) i robią się poważne kłopoty. Kilka migawek z dróg dojazdowych:

    Oczywiście to tylko dojazdy, niewątpliwym plusem w ładną pogodę są drogi na mapie oznaczone jako żółte. Wtedy jazda to sama przyjemność.


    Przyjemność z jazdy to jedno, natomiast przyjemność wejścia na fermę to inna sprawa. Faktem jest, że odwiedzając 5 ferm dziennie jest się najczystszym człowiekiem w okolicy. Normy i procedury są wyśrubowane i nie ma od nich odstępstw. Obowiązkowa kąpiel na wejście, przebranie w czysty ubiór roboczy (bielizna także), i to samo na wyjściu. Nawet jeśli to tylko wejście do pomieszczenia z komputerem. Doświadczenie zaiste bezcenne. Pod koniec wyjazdu miałem mdłości na widok śluzy i drelichów, które przeważnie były za małe :)

    Czeka na mnie, kolejne niebieskie wdzianko….

    I finalnie, kolejne niebieski zombie!

    Czasami zdarzają się także dziwne wypadki, jak np. jazda przez wioskę i podziwianie zabytków…

    po czym okazuje się, że w wiosce która ma jedną drogę można się zgubić, albo nie znaleźć dużej przecież fermy (z racji dojazdu przez pola lub inne zakamarki co w ogóle jak droga nie wyglądają) lub jeszcze gorzej dojechać do czegoś czego byśmy się zupełnie nie spodziewali:

    Zdążyłem zrobić dwa zdjęcia powyżej i już jechał w moją stronę Honker, uciekłem :)

    Po całym dniu przychodzi nagroda. Czysty i nie śmierdzący hotel. W dniach takich kiedy o 7 rano startuje się na fermy a od 15 do 23 jedzie do następnej lokalizacji (np z Czaplinka do Gołdapii) próg pokoju jest najlepszym co może mnie spotkać. Btw, nieodzowny zestaw administratora w podróży (słuchawka bluetooth, laptop, mapa polski(!) i ciemne okulary :) :

    Od razu wyjaśniam, że GPS jest fajny i przydatny w dużych miastach, natomiast to co on wyrabia poza głównymi drogami (przynajmniej Nokia Maps) to historia na osobny wpis. Dobra mapa przy takich wyprawach to podstawa!

    Wracając do Hoteli – moje dwa sprawdzone to Hotel Marina w Bornym Sulinowie:

    oraz Agros w Kętrzynie:

    Polecam.

    Wydawać by się mogło, że co jest fajnego na fermach. Wewnątrz właściwie nic, chociaż tak naprawdę jeszcze nigdy nie widziałem naszej (firmowej) blondyny (świnki), więc może ilości liczone w tysiącach robią wrażenie. To co na mnie robi wrażenie to wielkość całych tych kompleksów i pobocznych spraw związanych z produkcją, np wielkie ciągniki:

    Paszowozy

    Wytwórnie pasz:

    Zabudowa:



    Dla kogoś z miasta jest to frajda, zobaczyć to wszystko w działaniu. Także poznać cały proces produkcji empirycznie jest ważnym doświadczeniem zawodowym. Wygląda to zupełnie inaczej niż w JDE na ASie gdzie materiały wędrują po wpisaniu odpowiedniej opcji :) Widzę także duże pole do popisu dla systemów embedded, które usiłuję poznać (sterowniki PLC itd.) Radocha z powrotu z Gołdapii czy z Ketrzyna gdzie zostawiło się działający serwer a w Poznaniu można się na niego zalogować jest także nie do przecenienia ;)




    © odwiedź stronę http://maciejewski.org po więcej fajnych postów!

    Job / Praca

    NetBSD + CCD = dużo miejsca z małych dysków

    Dzisiaj zajmiemy się fajną funkcją kernela NetBSD jaką jest CCD czyli Concatenated Disk Device (Powiązane Urządzenie Dyskowe). Służy ona do łączenia kilku fizycznych dysków (wd,sd) w jeden logiczny wolumen (ccd). Całość opiszę na przykładzie własnym wykonanym na serwerze IBM x346 z kontrolerem SCSI AIC-7902. Serwer ten jest dość mocno wykorzystywany ponieważ działa na nim IDS SNORT i niestety bardzo szybko kończy mu się miejsce na /var gdzie przechowywane są alerty. Co nam będzie potrzebne. Oprócz serwera i dysków, CCD w kernelu. Jeśli używasz GENERIC to CCD jest już tam domyślnie. Przed modyfikacją posiadał on dwa dyski SCSI po 70 GB:

    sd0 at scsibus1 target 0 lun 0: disk fixed
    sd0: 70006 MB, 65494 cyl, 3 head, 729 sec, 512 bytes/sect x 143374000 sectors
    sd0: sync (6.25ns offset 80), 16-bit (320.000MB/s) transfers, tagged queueing
    sd1 at scsibus1 target 1 lun 0:
    disk fixed
    sd1: 70006 MB, 65494 cyl, 3 head, 729 sec, 512 bytes/sect x 143374000 sectors
    sd1: sync (6.25ns offset 80), 16-bit (320.000MB/s) transfers, tagged queueing

    i wyglądał tak:

    Serwer z dwoma dyskami 70 GB
    Serwer z dwoma dyskami 70 GB

    Dołożyłem 4 dyski (po uprzednim dokupieniu ramek co nie jest takie proste w przypadku dwuletniego serwera) 17 GB, które od jakiegoś czasu leżakowały po wyjęciu z AS400 (lub eserver iseries, a nawet ostatnio i5, IBM i te jego zmiany nazw…). Tutaj drobny offtopic. Akurat to, że dyski uprzednio były w ASie jest dość istotne ponieważ przysparza to trochę kłopotów. Po przygotowaniu i włożeniu dysków:

    Nowe dyski, tylko jeszcze \"klik\" i już działają

    kernel zaraportował tylko:

    Komunikaty po włożeniu dysków
    Komunikaty po włożeniu dysków

    Po restarcie dyski niby zostały wykryte, ale przy normalnych komunikatach kernela pojawiło się coś jeszcze:

    sd2 at scsibus1 target 2 lun 0: disk fixed
    sd2(ahd1:0:2:0): preposterous sector size: 0x20a. Defaulting to 512 bytes.
    sd2: 16742 MB, 29550 cyl, 2 head, 580 sec, 512 bytes/sect x 34287616 sectors
    sd2: sync (12.50ns offset 63), 16-bit (160.000MB/s) transfers, tagged queueing
    ses0 at scsibus1 target 8 lun 0: processor fixed
    ses0: SAF-TE Compliant Device
    ses0: async, 8-bit transfers
    sd2(ahd1:0:2:0): preposterous sector size: 0x20a. Defaulting to 512 bytes.
    sd2(ahd1:0:2:0): generic HBA error
    sd2: dos partition I/O error
    sd2(ahd1:0:2:0): generic HBA error
    findroot: unable to read block 64
    sd2(ahd1:0:2:0): generic HBA error

    I tak x4 dyski. Oczywiście o disklabelowaniu i stworzeniu działającego CCD nie było mowy. Kilka osób sugerowało:

    20:10 lama_: mhm, albo jakos specjalnei je trzeba przygotowac, albo netbsd ich nie lubi/tego kontroloera/ cos jeszcze trzeba tam ustawic itp.
    15:08 lama_: kontrolera moze? ale watpie, to raczej kwestia firmware lub pogrzebania z nimi w AS ?
    13:20 lama_: to jest cos na lini sprzet/kernel z urzadzeniami wedlug mnie, a nie z disklabel
    13:17 lama_: to popatrz jeszcze po tasmach itp
    13:12 lama_: jest to zdecydowanie problem na innym poziomie niz disklabel

    20:08 < @emet> po wnikliwej analizie stwierdzam że coś jest spierdolone.

    20:13 < @gavroche> cancer^, MAsz napisane.
    20:13 < @gavroche> sd2(ahd1:0:2:0): generic HBA error
    20:13 < @gavroche> :)
    20:13 < @gavroche> Pewnie kontroler masz spierdolony.
    20:14 < @lama_> to by dyski 1-2 nie dzialaly ok
    20:14 < @gavroche> Może być jeden kanał spierdolony.
    20:14 < @gavroche> Na przykład.
    20:15 < @gavroche> Wtedy by działały.

    20:18 < @lama_> host bus adapter
    20:19 < @lama_> poszukaj jeszcze jakis firmware/bios updatow
    20:20 < @lama_> i kable badaj/polaczenia/zworki/ustawienia itp. pierwsze co musisz wlasnie wyeliminowac to na 100% ze to nie jest jakis sprzetowy problem

    20:28 < @gavroche> No, chyba, że masz za nowy sprzęt żeby na nim NetBSD uruchomić.
    20:28 < @gavroche> To wtedy gorzej. :< 20:33 <@majkel> re
    20:44 < @cancer^> gavroche: x346 ibm
    20:44 < @cancer^> 2 latek
    20:47 < @gavroche> No niestety. Przyjdzie Ci zaczekać na NetBSD 7.0. ;/
    20:47 < @gavroche> Nie rozumiem Was, że używacie NetBSD do celów innych niż edukacyjne.

    Na szczęście mimo czarnowidztwa kolegów, nic nie okazało się spierdolone, nie musiałem szukać biosów ani firmware do dysków i kontrolera, oszczędzone zostało mi także oczekiwanie na NetBSD 7.0 zwłaszcza, że mój zakład o NetBSD 5.0 vs Windows 7 nadal trwa :) NetBSD oprócz swoich walorów edukacyjnych będzie pełnił także dotychczasową rolę jako IDS oraz kilka innych zadań :)

    A wszystko dlatego, że po wywiadzie na grupach dotyczących AS’a400 okazało się, ze IFS (system plików ASowy) modyfikuje dysk na tyle, że NetBSD nie umie sobie z nim poradzić – z tąd też komunikat: sd2(ahd1:0:2:0): preposterous sector size: 0x20a. preposterous = absurdalny :)

    Lekarstwem na tą „absurdalną” wielkość sektora był lowlevel format wykonany z poziomu BIOS’a kontrolera. Po kilkunastu minutach i milionie potwierdzeń, dyski odzyskały nie tak absurdalną wielkość sektora jaką jest 512 bajtów zamiast 522 :)

    Czy na pewno, na 100% jesteś pewny że chcesz lowlevel format zrobić? Tak! A czy aby na pewno?...
    Czy na pewno, na 100% jesteś pewny że chcesz lowlevel format zrobić? Tak! A czy aby na pewno?...
    Czy na pewno, na 100% jesteś pewny że chcesz lowlevel format zrobić? Tak! A czy aby na pewno?...
    Czy na pewno, na 100% jesteś pewny że chcesz lowlevel format zrobić? Tak! A czy aby na pewno?...

    Wracając do sedna postu. Mamy działające dyski i kernel już sobie z nimi radzi. Wszystko pozapinane (literalnie ;) na ostatni zatrzask więc do dzieła :)

    Całość pozapinana
    Całość pozapinana

    Szybka kontrola, wszystko tym razem według oczekiwań, żadnych HBA error, żadnych absurdalnych sektorów (to naprawdę mi się podoba :), oraz żadnych I/O errorów w dosowych partycjach (a to już było wogóle od czapy :).

    sd0 at scsibus1 target 0 lun 0: disk fixed
    sd0: 70006 MB, 65494 cyl, 3 head, 729 sec, 512 bytes/sect x 143374000 sectors
    sd0: sync (6.25ns offset 80), 16-bit (320.000MB/s) transfers, tagged queueing
    sd1 at scsibus1 target 1 lun 0:
    disk fixed
    sd1: 70006 MB, 65494 cyl, 3 head, 729 sec, 512 bytes/sect x 143374000 sectors
    sd1: sync (6.25ns offset 80), 16-bit (320.000MB/s) transfers, tagged queueing
    sd2 at scsibus1 target 2 lun 0: disk fixed
    sd2: 17501 MB, 29550 cyl, 2 head, 606 sec, 512 bytes/sect x 35843670 sectors
    sd2: sync (12.50ns offset 63), 16-bit (160.000MB/s) transfers, tagged queueing
    sd3 at scsibus1 target 3 lun 0:
    disk fixed
    sd3: 17501 MB, 29550 cyl, 2 head, 606 sec, 512 bytes/sect x 35843670 sectors
    sd3: sync (12.50ns offset 63), 16-bit (160.000MB/s) transfers, tagged queueing
    sd4 at scsibus1 target 4 lun 0:
    disk fixed
    sd4: 17501 MB, 29550 cyl, 2 head, 606 sec, 512 bytes/sect x 35843670 sectors
    sd4: sync (12.50ns offset 63), 16-bit (160.000MB/s) transfers, tagged queueing
    sd5 at scsibus1 target 5 lun 0:
    disk fixed
    sd5: 17501 MB, 29550 cyl, 2 head, 606 sec, 512 bytes/sect x 35843670 sectors
    sd5: sync (12.50ns offset 63), 16-bit (160.000MB/s) transfers, tagged queueing

    Po pierwsze patrzymy na disklabel:

    disklabel sd2
    # /dev/rsd2d:
    type: SCSI
    disk: DRVS18D
    label: fictitious
    flags:
    bytes/sector: 512
    sectors/track: 606
    tracks/cylinder: 2
    sectors/cylinder: 1212
    cylinders: 29550
    total sectors: 35843670
    rpm: 10040
    interleave: 1
    trackskew: 0
    cylinderskew: 0
    headswitch: 0 # microseconds
    track-to-track seek: 0 # microseconds
    drivedata: 0

    4 partitions:
    # size offset fstype [fsize bsize cpg/sgs]
    a: 35843670 0 4.2BSD 0 0 0 # (Cyl. 0 - 29573*)
    d: 35843670 0 unused 0 0 # (Cyl. 0 - 29573*)
    disklabel: boot block size 0
    disklabel: super block size 0

    Tak wygląda standardowy disklabel czystego dysku, modyfikujemy go do użycia przez CCD. Potrzebujemy jeden cały slice c (d w nomenklautrze NetBSD to cały dysk, a c to wszystkie slice NetBSD) minus 1x sectors/cylinder oraz typ systemu ccd. Czyli po szybkim przeliczeniu

    bc
    35843670-1212
    35842458

    disklabel dla pierwszego dysku użytego w ccd będzie wyglądał tak:

    disklabel sd2
    # /dev/rsd2d:
    type: SCSI
    disk: DRVS18D
    label: fictitious
    flags:
    bytes/sector: 512
    sectors/track: 606
    tracks/cylinder: 2
    sectors/cylinder: 1212
    cylinders: 29550
    total sectors: 35843670
    rpm: 10040
    interleave: 1
    trackskew: 0
    cylinderskew: 0
    headswitch: 0 # microseconds
    track-to-track seek: 0 # microseconds
    drivedata: 0

    4 partitions:
    # size offset fstype [fsize bsize cpg/sgs]
    c: 35842458 1212 ccd # (Cyl. 1 - 29573*)

    Do edycji disklabela używamy komendy disklabel z opcją -e. Całą operację powtarzamy tyle razy ile mamy dysków odpowiednio przeliczając offset (no chyba, że macie wszystkie dyski takie same).

    Dopisujemy nasze slice do konfiga ccd:

    cat /etc/ccd.conf
    #ccd ileave flags component devices
    ccd0 0 none /dev/sd2c /dev/sd3c /dev/sd4c /dev/sd5c

    oraz inicjujemy ccd:

    ccdconfig -C -f /etc/ccd.conf
    ccdconfig: /dev/sd5c: No such file or directory

    Tutaj jeszcze drobna poprawka, trzeba stworzyć urządzenia w /dev bo jakoś same się nie zrobiły:

    Tworzymy i sprawdzamy czy jest ok:

    ./MAKEDEV sd5

    ll /dev/sd5*
    brw-r----- 1 root operator 4, 40 Jan 9 10:43 /dev/sd5a
    brw-r----- 1 root operator 4, 41 Jan 9 10:43 /dev/sd5b
    brw-r----- 1 root operator 4, 42 Jan 9 10:43 /dev/sd5c
    brw-r----- 1 root operator 4, 43 Jan 9 10:43 /dev/sd5d
    brw-r----- 1 root operator 4, 44 Jan 9 10:43 /dev/sd5e
    brw-r----- 1 root operator 4, 45 Jan 9 10:43 /dev/sd5f
    brw-r----- 1 root operator 4, 46 Jan 9 10:43 /dev/sd5g
    brw-r----- 1 root operator 4, 47 Jan 9 10:43 /dev/sd5h
    brw-r----- 1 root operator 4, 524328 Jan 9 10:43 /dev/sd5i
    brw-r----- 1 root operator 4, 524329 Jan 9 10:43 /dev/sd5j
    brw-r----- 1 root operator 4, 524330 Jan 9 10:43 /dev/sd5k
    brw-r----- 1 root operator 4, 524331 Jan 9 10:43 /dev/sd5l
    brw-r----- 1 root operator 4, 524332 Jan 9 10:43 /dev/sd5m
    brw-r----- 1 root operator 4, 524333 Jan 9 10:43 /dev/sd5n
    brw-r----- 1 root operator 4, 524334 Jan 9 10:43 /dev/sd5o
    brw-r----- 1 root operator 4, 524335 Jan 9 10:43 /dev/sd5p

    Wygląda na ok. Inicjujemy ccd jeszcze raz. Po poprawnym zainicjowaniu nie dostajemy żadnego komunikatu, ale za to w /dev pojawiaja nam się urządzenia ccd :)

    ccdconfig -C -f /etc/ccd.conf

    ls -la /dev/ccd*
    brw-r----- 1 root operator 16, 0 Feb 22 2008 /dev/ccd0a
    brw-r----- 1 root operator 16, 1 Feb 22 2008 /dev/ccd0b
    brw-r----- 1 root operator 16, 2 Feb 22 2008 /dev/ccd0c
    brw-r----- 1 root operator 16, 3 Feb 22 2008 /dev/ccd0d
    brw-r----- 1 root operator 16, 4 Feb 22 2008 /dev/ccd0e
    brw-r----- 1 root operator 16, 5 Feb 22 2008 /dev/ccd0f
    brw-r----- 1 root operator 16, 6 Feb 22 2008 /dev/ccd0g
    brw-r----- 1 root operator 16, 7 Feb 22 2008 /dev/ccd0h
    brw-r----- 1 root operator 16, 524288 Feb 22 2008 /dev/ccd0i
    brw-r----- 1 root operator 16, 524289 Feb 22 2008 /dev/ccd0j
    brw-r----- 1 root operator 16, 524290 Feb 22 2008 /dev/ccd0k
    brw-r----- 1 root operator 16, 524291 Feb 22 2008 /dev/ccd0l
    brw-r----- 1 root operator 16, 524292 Feb 22 2008 /dev/ccd0m
    brw-r----- 1 root operator 16, 524293 Feb 22 2008 /dev/ccd0n
    brw-r----- 1 root operator 16, 524294 Feb 22 2008 /dev/ccd0o
    brw-r----- 1 root operator 16, 524295 Feb 22 2008 /dev/ccd0p

    Skoro już mamy ccd jako urządzenie, sprawdzamy jego disklabel:

    # rccd0d:
    type: ccd
    disk: ccd
    label: fictitious
    flags:
    bytes/sector: 512
    sectors/track: 2048
    tracks/cylinder: 1
    sectors/cylinder: 2048
    cylinders: 70004
    total sectors: 143369832
    rpm: 3600
    interleave: 1
    trackskew: 0
    cylinderskew: 0
    headswitch: 0 # microseconds
    track-to-track seek: 0 # microseconds
    drivedata: 0

    4 partitions:
    # size offset fstype [fsize bsize cpg/sgs]
    a: 143369832 0 4.2BSD 0 0 0 # (Cyl. 0 - 70004*)
    d: 143369832 0 unused 0 0 # (Cyl. 0 - 70004*)

    Że tak powiem, automagicznie idealnie. Size jest sumą czterech dysków z ccd.conf. Po przeliczeniu mamy 67 GB do wykorzystania. Pozostało jeszcze tylko założyć system plików:

    newfs /dev/rccd0a
    /dev/rccd0a: 70004.8MB (143369832 sectors) block size 16384, fragment size 2048
    using 380 cylinder groups of 184.23MB, 11791 blks, 23296 inodes.
    super-block backups (for fsck_ffs -b #) at:
    32, 377344, 754656, 1131968, 1509280, 1886592, 2263904, 2641216, 3018528, 3395840, 3773152, 4150464, 4527776, 4905088,
    ......

    i podmontować w wybranym miejscu:

    mkdir /usr/home/storage
    mount /dev/ccd0a /usr/home/storage/

    Sprawdzamy czy wszystko gra:

    df -h
    Filesystem Size Used Avail Capacity Mounted on
    /dev/sd0a 1.9G 37M 1.8G 1% /
    /dev/sd0f 29G 12G 15G 44% /var
    /dev/sd0e 19G 16G 2.0G 89% /usr
    /dev/sd0g 13G 3.6G 9.2G 27% /usr/home
    tmpfs 781M 48K 781M 0% /tmp
    kernfs 1.0K 1.0K 0B 100% /kern
    procfs 4.0K 4.0K 0B 100% /usr/pkg/emul/linux/proc
    /dev/sd1e 67G 49G 15G 76% /backup
    /dev/ccd0a 67G 2.0K 64G 0% /usr/home/storage

    Wygląda na to, że wszystko w jak najlepszym porządku, możemy przetestować wydajność naszego nowego ccd:

    dd if=/dev/zero of=file_1GB bs=1m count=1k
    1024+0 records in
    1024+0 records out
    1073741824 bytes transferred in 19.476 secs (55131537 bytes/sec)

    Imponujące :)

    Jeśli jesteś zadowolony ze swojego setupu, ostatnią rzeczą jest dopisanie ccd=YES do rc.conf oraz do fstaba punktu montowania:

    echo ccd=YES >> /etc/rc.conf
    echo "/dev/ccd0a /usr/home/storage ffs rw,softdep 1 1" >> /etc/fstab

    Ostatni restart, aby zobaczyć czy wszystko gra i jeśli po restarcie masz podmontowany ccd tam gdzie powinien być to gratulacje – ccd skonfigurowany i działa :)

    Jeszcze uwaga na koniec – FFS w NetBSD obsługuję partycję do wielkości 2 TB. Zatem jeśli chcesz połączyć dyski w więcej niż 2 TB, niestety trzeba zrobić kilka ccd, np, mój serwer backupowy dla userów posiada 4 TB w dwóch ccd:

    /dev/ccd0a 1.8T 1.5T 189G 89% /usr/home/bacula
    /dev/ccd1a 1.8T 1.0T 683G 60% /usr/home/bacula2




    © odwiedź stronę http://maciejewski.org po więcej fajnych postów!

    Fun

    Dzień Sprzątania Biurka

    8 stycznia, jak donosi Kalendarz Świąt Nietypowych jest dniem Sprzątania Biurka. Większość mojej pracy spędzam właśnie przy tym meblu, które na co dzień wygląda tak:

    Biurko na co dzień
    Biurko na co dzień

    Wiadomo, bałagan sam się robi :) Dlatego dzisiejszy dzień jest idealnym momentem aby zapanował na tym meblu porządek!

    Biurko od święta.
    Biurko od święta.

    Zniknęło większość papierzysk, także śrubki z lewej strony (mało widoczne) i mało przydatne rzeczy jak np. podgrzewacz do kawy na USB (który z moim porcelanowym wyeksponowanym mega kubkiem i tak nie działa). Kable niestety przez konstrukcję laptopa muszą być w nieładzie. Za to pojawił się kalendarz papierowy, bardzo rzadko spotykany gadżet w dobie Google Calendar czy Sunbirda :)

    Jak znam życie, za kilka dni jednak automagicznie biurko samo się zabałagani do wersji z pierwszego zdjęcia, no ale dzisiaj świętujemy ;)

    A rok temu pisałem dokładnie o tym samym :)




    © odwiedź stronę http://maciejewski.org po więcej fajnych postów!

    Job / Praca

    Wolny dysk? Sprawdź śrubki mocujące!

    Zauważyłeś ostatnio spadek wydajności operacji dyskowych? Nie kupuj od razu nowych dysków, lub szybszego kontrolera. Być może winna jest tylko… śrubka mocująca dysk. Brendan Gregg z SUN’a odkrył i zademonstrował jak wibracje mogą wpływać na ograniczenie parametrów odczytu i czasu dostępu do dysków. Klasyczne dyski (nie SSD) jak wiadomo ciągle są w ruchu, ruch kołowy ich talerzy wywołuje wibracje, wystarczy zatem złe mocowanie, aby cały dysk wpadł w rezonans. Dokładne wykresy na blogu Brendana, a poniżej film ze „stresowania” dysków krzykiem :)

    W swojej karierze zawodowej widziałem od środka i złożyłem setki dysków twardych. Spotkałem się z niejednym wątpliwym rozwiązaniem, np. dysk do góry nogami, trzymający się tylko na szelce IDE, zamontowany w kieszeni 5,25 z jednej strony itp. Warto zwrócić uwagę w jaki sposób zmontowany jest nasz PC :)




    © odwiedź stronę http://maciejewski.org po więcej fajnych postów!

    Job / Praca

    Fajnie być prezesem czyli jak psuć iPhone’a bez konsekwencji

    Nie dość, że samo prezesowanie jest fajne to jeszcze zdarzają się takie historie. Mój uber szef zapragnął mieć iPhone’a. Jako, że w mojej firmie IT odpowiada także za telefony komórkowe złożyłem zamówienie. Czekaliśmy kilkanaście dni, w międzyczasie grande boss poznawał nowego Mac Book Air’a. W końcu przybyła malutka czarna paczka. Po aktywacji, która jest dość uciążliwa prezes cieszył się iPhonem 2 dni, po czym oddał mi go z wielkim pająkiem na szybie ze stwierdzeniem „Tylko raz mi spadł, a NOKIA tyle spadała i się nigdy nic nie stało”. Odesłałem na gwarancję (a nuż może się uda ;). Oczywiście gwarancja odmowna, naprawa płatna – 930 zł. 930 zł za szybkę! Ultimate chief zrezygnował z iPhone’a i pozostał przy swojej wysłużonej Nokii N 95a mi pozostało napisać o zwrot zwłok. Czekam kolejne 2 tygodnie i dostaję maila od naszego operatora, że firma kurierska wioząca iPhone’a z serwisu do operatora zagubiła przesyłkę! Na moje nieśmiałe pytanie czy to kwalifikuje się na wymianę sztuka za sztukę i czy raczej nie mają zepsutych iPhonów dostałem odpowiedź twierdzącą. Znaczy się dostaniemy nowego iPhone’a jeśli przesyłka nie odnajdzie się przez 7 dni. Ktoś się dobrze zaopiekował naszym zepsutym iPhone’m ponieważ przesyłka się nie znalazała :) Oczekuję właśnie na nowiutkiego iPhone’a, którego sprezentuję Prezesowi na gwiazdkę ;)




    Related Posts with Thumbnails

    © odwiedź stronę http://maciejewski.org po więcej fajnych postów!

    Add your widget here